piątek, 28 czerwca 2013

NOWA AKCJA ,,FILMOWE PIĄTKI'' / ,,Wiecznie żywy''



,,Filmowe piątki'' to nowa akcja organizowana przez naszego bloga. Postanowiłyśmy podzielić się z Wami naszymi wrażeniami po obejrzanych filmach. Oglądanie filmów jest moją drugą pasją tuż po książkach, więc z chęcią przedstawię Wam pozycje ''must watch'' oraz te przeciwne. Nie zabraknie także moich ulubionych seriali. :) Mam nadzieję, że współautorka bloga od czasu do czasu doda coś od siebie, jednak jej czas tymczasowo wydzielony został na książki i buszowanie po internetowych sklepach. :) Co mogę jeszcze dodać? Recenzje ukazywać się będą w każdy piątek, aż do wyczerpania materiału (mam nadzieję, że nigdy to nie nastąpi). Serdecznie zapraszam Was do odwiedzania naszego bloga i dzielenia się własnymi wrażeniami po obejrzeniu tych filmów.


***


Na początku uważałam, że każdy film i książka, w której głównymi bohaterami są zombie musi być odrażająca. Jestem wielbicielką wszelkich stworzeń nadprzyrodzonych, ale zombie po prostu mnie odstraszają. Po wielu namysłach sięgnęłam wreszcie po film pt. ,,Wiecznie żywy'' i wcale tego nie żałowałam.


Film opowiada historię niczym Romeo i Julia, tylko że z udziałem zombie. Reżyser Jonathan Levine pokazał nam niezwykle wzruszającą, zabawną oraz oczywiście okraszoną horrorem historię, dzięki której nawet zamrożone serca zaczynają bić. Film przedstawia nam świat po pladze zombie. W jednym z miast w USA istnieje ostatni bastion otoczony murem, gdzie mieszkają niezarażeni ludzie. R jest zombie i mieszka na lotnisku. Pewnego dnia wyrusza z innymi na jedzenie, napotykają niezarażonych ludzi, którzy po chwili stają się ich posiłkiem. Po zjedzeniu mózgu zyskują wspomnienia osoby, do której on należał. I właśnie w ten sposób R poznaje i zakochuje się w Julie oraz postanawia jej bronić. Zabiera dziewczynę do swojego samolotu i tam wszystko się zaczyna.


Przedstawieni zombie z pewnością nie wyglądają najlepiej. Bladzi, gnijący, garbiący się i ubrudzeni krwią. Jednak gdyby ktoś chciał pomyśleć, że to horror, z pewnością podsunęłabym mu fragmenty bijącego serca lub inne zabawne momenty, wskazujące na charakter komediowy tego filmu. Co zatem wskazuje na horror, a co na komedię?

Wielbiciele filmów grozy będą zadowoleni na widok zniszczonych i wyludnionych ulic oraz zombie, spacerujących po przewróconych samochodach, pustych lotniskach czy innych tego typu miejscach. Nie zabraknie także zjadania ludzi, no i szkieletorów, które z głodu zjadły własne ciało. Niezaprzeczalnie te stworzenia budzą grozę, są niezwykle szybkie, zwinne i spostrzegawcze.

Zabawną część filmu stanowią myśli oraz narracje w wykonaniu R.  Zombie jest wielkim fanem muzyki i naprawdę wstydzi się kobiet, dzięki czemu staje się zabawną oraz barwną postacią. W scenariuszu nie zabrakło żartów i pokraczności R. Zresztą samo poruszanie się umarlaków jest komiczne, a wcześniej wspomniane fragmenty z bijącym sercem dopełniają całość.


Głównymi bohaterami są oczywiście R i Julie (Romeo i Julia). R jest ożywionym trupem, który głownie żywi się ludzkim mózgiem. Mimo iż nie żyje, nie brakuje mu uczuć i także ma wyrzuty sumienia. Oprócz tego jest wrażliwy, wstydliwy, wyobcowany, zabawny i w dodatku przystojny. Nicholas Hoult spisał się całkiem nieźle i wiarygodnie przedstawił zakochanego zombie. Trzeba przyznać, że bycie przez większość czasu sztywnym i nie pokazywanie emocji na twarzy nie należy do najłatwiejszych zadań. W porównaniu z nim Teresa Palmer wypadła dość słabo.

Julie uważa, że wszystko układa się tak, jak nie powinno. W końcu jej ukochany zostaje zjedzony, a ona poznaje R, do którego zaczyna coś czuć. Niestety jej wysiłek aktorski jest na bardzo niskim poziomie. Przez większość filmu zastanawiałam się, czy to nie jest przypadkiem Kristen Stewart w blond włosach. Co z tego, że aktorka grająca Julie nazywa się Teresa Palmer, skoro mimika twarzy jest taka sama jak u innej znanej aktorki. Nie wiem, czy robiła to specjalnie czy też nie, ale ukazywanie tak małej ilości emocji przy zombie, który w ogóle nie ma emocji było bardzo, ale to bardzo słabe.

John Malkovich był promowany, a jego rola miała być wielka, i pomimo swojej niewielkości i tak wyszła całkiem nieźle. Moim zdaniem wypadł dobrze w roli dowódcy wojska. Nie mam do niego zastrzeżeń.


Dodam jeszcze, że zaletą tego filmu jest muzyka. Rytmiczne i dość znane kawałki ukazują nam uczucia, których nie dali by rady pokazać sami nasi małomówni bohaterowie. W większości są to stare i doceniane utwory.

,,Wiecznie żywy'' to z pewnością film dość lekki, na którym można się ubawić. Oglądając go nie powinniśmy nastawiać się na poważną i romantyczną miłosną historię. Jest to mieszanina horroru z komedią, a wszystko otoczone jest zakazaną miłością. Mimo tego, że ta miłość brzmi niewiarygodnie, jak najbardziej jest możliwa.  A nawet wręcz całkiem normalna i zwyczajna. Jeśli chcecie dowiedzieć się, dlaczego, koniecznie powinniście obejrzeć ten film.



Wkrótce:
- ,,Oz: Wielki i Potężny''
- ,,Piękne istoty''
- ,,Now is good''

Mam zamiar obejrzeć:
- ,,Kac Vegas 3''
- Stażyści''
- ,,Sztuka zrywania''

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Klątwa tygrysa - Colleen Houck


http://www.empik.com/klatwa-tygrysa-houck-colleen,p1045996327,ksiazka-p

Autor: Houck Colleen
Tytuł: Klątwa tygrysa
Oryginalny tytuł: Tiger's Curse
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Data wydania: 2012-03-07
Ilość stron: 360
Ocena: 8/10

  Houck Colleen napisała ,,Klątwe tygrysa" zaraz po przeczytaniu sagi ,,Zmierzch". Nikt nie chciał wydać jej książki, więc autorka sama zapłaciła za jej wydanie i wtedy okazało się, że książka odrzucona przez wydawców podbija serca czytelników. ,,Klątwa tygrysa" jest jej pierwsza książką. Colleen urodziła się w Tucson, Arizona, lecz teraz mieszka wraz z mężem w Salem w stanie Oregon.

  Kolejna nowość, powiew świeżości i odpoczynek od wilkołaków, wampirów i aniołów, dlatego proszę się zniechęcać od razu po przeczytaniu pierwszego zdania tej recenzji, bo to, że autorka została zainspirowana sagą ,,Zmierzch", która już niektórym bokami wychodzi, to nie świadczy, że książka opowiada kolejną historię o głupiutkiej, niezdarnej dziewczynie, wpadającej w ramiona boskiego, bogatego wampira. Na całe szczęście autorka poczuła tylko jakiegoś rodzaju "natchnienie" do napisania zupełnie czegoś innego, a nie uznała dzieła Pani Mayer za świetny schemat do stworzenia czegoś dla nabijania kasy... Nie, nie, nie, nie. Koniec z wampirami, koniec z wilkołakami, koniec z aniołami... Czas na... TYGRYSY!

  Już dawno, dawno temu autorzy blogów zaczęli wychwalać ,,Klątwe tygrysów". Jakiś czas temu wygrałam jedną z ich części, bo przez własną głupotę nie zauważyłam, że biorę udziałw konkursie o trzecią część tej serii, a nie pierwszą. Więc do przeczytania tej książki złożyło się kilka czynników: po pierwsze - nie lubie, gdy jakaś książka z mojej biblioteczki nie została jeszcze przeze mnie przeczytana, po drugie - skoro miałam już trzecią część, to musiałam sięgnąć po pierwszą, no i po trzecie - zaczynam powoli czytać te ksiażki, które wy polecacie, a ja wpisuje na liste książek, które chce przeczytać... Czas jest, książka jest, więc czytamy!
  Na przemian zachęcana przez recenzje czytelników i odpychana przez pierwsze strony ksiażki, które jakoś mi nie pasowały i ciężko było mi przez nie przebrnąć (początki zawsze są trudne), przebrnęłam do końca i jestem w miarę usatysfakcjonowana...

  ,,Klątwa tygrysa" jest może dość  trochę podobna do ,,Zmierzchu" pod tym względem, że jest sobie niby zwyczajna dziewczyna, która spotyka nadzwyczajnego chłopaka, ona uważa, że jest brzydka i nie zasługuje na tak mega przystojnego chłoptasia, ale koniec końców i tak będą razem... No więc jest sobie pewna dziewczyna, Kelsey, która szukając wakacyjnej pracy zgłosiła się do cyrku, gdzie miała opiekować się zwierzętami, a w tym miałam karmić nadzwyczaj utalentowanego, wytresowanego i spokojnego tygrysa. Kelsey nigdy nie miałam chłopaka, ale gdy już go ma mieć, trafia na bardzo przystojnego Indyjskiego księcia, Rena. Dziewczyna jest wybranką Durgi przez co jest w stanie uwolnić Rena od ciążącej nad nim klątwy, która uwięziła go w ciele tygrysa. Musi tylko pomóc mu w znalezieniu paru magicznych przedmiotów, których zdobycie będzie stanowiło nie lada wyzwanie.

  Mimo, iż książka jest czymś nowym w świecie pełnym książek o wampirach i wilkołakach, to nie mogę jej określić słowem ,,niesamowita". Ma ona swoje wady, które mogą sprawić, że niektórzy nie będą w stanie czytać dalej. Kelsey czasem jest denerwująca, zdarzenia są troszkę mało realne, Ren jest trochę przesłodzony, a co gorsza, ma brata, który trochę przypominał mi Damona, a kolejnego trójkacika z jedną dziewczyną i dwoma braćmi nie zniosę. Na szczęscie Kelsey jeszcze nie myśli o bracie Rena w inny sposób, niż ,,przyjaciel", więc tyle szczęścia... Plusem książki może być to, że miałam momenty podczas których nie chciałam się od niej oderwać. Styl autorki również możemy zaliczyć na plus, bo książkę czyta się dość lekko.
  Nie chce Wam jej polecać i pisać jak to bardzo musicie ją przeczytać, bo pewnie większość z Was ma lepsze pozycje pod ręką, tak więc, niech sięgną po nią Ci, których zaciekawiła historia opowiadająca o dziewczynie i tygrysie, oraz ci, którzy szukają dość lekkich książek na wakacyjne czytanie.

Klątwa tygrysa | Klątwa tygrysa. Wyzwanie | Klątwa tygrysa. Wyprawa | Klątwa tygrysa. Przeznaczenie

~.~

W końcu odzyskaliśmy internet, po dwóch tygodniach z wiecznymi zmaganiami się z zepsutym routerem, który dzisiaj całkowicie odmówił posłuszeństwa. 
  Na szczęście już chyba po wszystkim i wraz z Justine wracamy do blogowania. Już nadrabiamy zaległości u Was i wychodzimy do Was z propozycją nowej akcji ,,Filmowe piątki", podczas której w każdy piątek na naszym blogu pojawi się recenzja obejrzanego przez nas filmu. Co o tym myślicie? :D

środa, 19 czerwca 2013

Demony. Grzech pierworodny - Lisa Desrochers

Demony. Grzech pierworodny - Lisa Desrochers
źródło: paranormalbooks.pl


RECENZJA

Z pierwszą częścią cyklu ,,Demony'' spotkałam się podczas ferii zimowych. A że nie lubię przerywać czytania serii, dopóki nie dobiegnie ona końca, sięgnęłam po drugą część pt. ,,Demony. Grzech Pierworodny''. Czy ta część okazała się lepsza od poprzedniej?

Jak już wiecie Luc stał się człowiekiem, co zdaje się być dla niego nie lada wyzwaniem. W dodatku Gabe nie przestaje kochać Frannie, jednak doskonale wie, że dziewczyna może pozbawić go skrzydeł, więc stara się od niej oddalić. Matt wrócił i jest z Frannie. Wszystko wydaje się być na właściwym miejscu, gdy nagle okazuje się, że Lucyfer upomina się o Luca i jest gotowy zrobić wiele, aby go odzyskać. Rozpoczyna się polowanie nie tylko na niego, ale i na Frannie. Jak potoczą się ich losy? Czy i tym razem uda im się przezwyciężyć zło?

Po raz pierwszy czytając jakąś książkę poczułam się, jakbym była na prawdziwej huśtawce nastrojowej. Fabuła tej części jest zbudowana trochę inaczej, ale Frannie nie przestaje stawać przed wyborem, którego z chłopców wybrać. Cała akcja książki skupia się na tym, że występują różne zwroty, upadki i wzloty. Raz lądujemy na samym dnie, a kartkę później jesteśmy na szczycie. Balansujemy na cienkiej granicy i szczerze mówiąc, tak długie bycie nad przepaścią i przeżywanie życiowego rollercoastera Frannie mogło przyprawić o wymioty, choć z drugiej strony sprawiało, że nie dało się oderwać od tej książki.

Tę część czytałam z zapartym tchem. Czasami miałam ochotę rzucić nią w kąt, ale po chwilowym oderwaniu się od niej, a po kilku minutach zabrania się za jej czytanie ponownie, przezwyciężyłam swoją słabość i czytałam dalej. Zacznijmy od tego, że Frannie nie przestaje być uparta, pewna swego i stawiana przed wyborami, których nie potrafi dobrze rozpatrzyć. Luc jest człowiekiem i ma dość często huśtawki nastrojów, co tłumaczy hormonami itd. Wydawało mi się, że w pierwszej części był bardziej odważny, tajemniczy, męski. W tej książce stał się potulnym kotkiem, który tylko powtarzał: ,,Tak, Frannie'' i robił te same głupie błędy, co ona. Jedynie Gabe wydawał się być normalny i przynajmniej nie zmienił się tak bardzo, choć dobrze by mu zrobiło, gdyby przestał kochać dziewczynę, która nie była jemu dana.

Powieść czyta się szybko. Spodoba się zwolennikom dynamicznej, wartkiej akcji, która jest pełna zaskakujących momentów, wzlotów i upadków, zdrad i przeogromnej miłości. W dodatku język autorki jest prosty i łatwy w odbiorze. Polecam wszystkim wielbicielom tej serii oraz tym, którzy lubią historie miłosne z aniołami i demonami w tle.

Za książkę dziękujemy wydawnictwu:

Współpraca


***

Dawno mnie nie było na blogu, bo nie miałam z czym wracać. Musiałam pozdawać wszystkie przedmioty w szkole i dopiero teraz mam trochę czasu dla siebie, dzięki czemu nie odrywam się od książek. Wakacje się już rozpoczęły i mam wielką nadzieję, że będę mogła wrócić do blogowania na pełen etat, co wiąże się z odwiedzaniem waszych blogów, a nie jedynie dodawaniem nowych notek. Mam nadzieję, że wciąż nas odwiedzacie. :)

niedziela, 9 czerwca 2013

Syrena - Tricia Rayburn


http://publicat.pl/dolnoslaskie/oferta/beletrystyka-dla-mlodziezy-15/syrena-syreny-1_65,6174,6113.html

Autor: Tricia Rayburn
Tytuł: Syrena
Oryginalny tytuł: Siren
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 26.04.2011
Ilość stron: 359
Ocena: 10/10

  Tricia Rayburn swoją pierwszą książkę napisała jeszcze jako nastolatka. Dziś jest uznaną autorką powieści dla młodzieży. ,,Syrena" to pierwsza część jej wspaniale zapowiadającej się romantycznej serii z wątkiem kryminalnym. Pomimo strachu przed stworzeniami z głębin, Tricia wciąż uwielbia wodę, dlatego zamieszkała w nadmorskiej miejscowości na wschodnim wybrzeżu Long Island. ( inf. pochodzi z okładki książki )

  Macie dość wilkołaków, wampirów i aniołów? W takim razie przyszedł czas na syreny. Ostatnio o syrenach robi się coraz głośniej. Jest to moja druga książka o takiej tematyce i z pewnością nie ostatnia. To fajny zamiennik do wilkołaków, wampirów i aniołów, którzy zrobili się już trochę nudni. Syreny to teraz fajny powiew świeżości. Coś nowego, coś w miarę oryginalnego...      

  Gdzieś w jakiejś zapowiedzi ujrzałam tą hipnotyzującą okładkę i pomyślałam: ,,Muszę ją przeczytać". Nie czytałam jej recenzji, nie czytałam nawet o czym ona jest, po prostu chciałam ją przeczytać bez względu na opinie innych. A gdy już dostałam tą książkę w swoje posiadanie, zaczęłam się modlić, bym tylko się nie zawiodła i książka okazała się naprawdę fajna. Ostatnio często zdarza mi się, że gdy chwycę za książkę z ciekawą okładką szybko żałuje tego, że nie przeczytałam o czym ona jest, bo okazuje się nudna i kompletnie nie dla mnie. Ale jak tu teraz ufać opisom ciekawej fabuły, które zapowiada świetną książkę, a ty już po kilku stronach wiesz, że to totalny niewypał? Ale teraz ciesze się, że wzięłam tą książkę "w ciemno" i po dłuższej przerwie mogłam przeczytać coś bardzo, bardzo fajnego.

  ,,Syrena" jest dokładnie taka jak ją opisano za pomocą trzech słów: ,,Tajemnicza, romantyczna, pełna grozy". Szczerze mówiąc, nigdy nie przepadałam za książkami z wątkami detektywistycznymi, gdzie aż roiło się od tajemnicy i pytań bez odpowiedzi, ale teraz było inaczej... Odkryłam nową tematykę, która jest wprost idealna dla mnie. Jest to połączenie kryminału z fantastyką - Ideał! W sumie więcej w książce jest codzienności, niż fantastyki, więc może spodobać się też tym, którzy niezbyt przepadają za nadprzyrodzonymi istotami, a lubią kryminały. Wszystko łączy się w całość. Pod koniec książki dostajemy odpowiedź na wszystkie nurtujące nas pytania.
  Wciągająca, relaksująca, przyjemna, lekka, niezobowiązująca do kolejnych tomów...

  Książka opowiada o Vanesie Sands, która pewnego dnia traci swoją ukochaną siostrę Justine. Dziewczyna nie może pogodzić się z śmiercią siostry i wyjeżdża do miasteczka Winter Harbor, gdzie jej rodzina miała domek, do którego przyjeżdżali co roku na wakacje. To tam zginęła Justine, a Vanessa przeczuwając, że jest to coś więcej niż nieszczęśliwy wypadek, chce dowiedzieć się więcej. Szybko okazuje się, że Justine nie była ostatnią osobą, którą morskie fale wyrzuciły na brzeg. W miasteczku występuje seria tragicznych zdarzeń, podczas których mieszkańcy miasteczka znajdują na plaży ciała mężczyzn z twarzami zastygłymi w szerokim uśmiechu... Vanessa nawet nie spodziewa się ile tajemnic może odkryć śmierć jej siostry. Jej życie zmieni się diametralnie. Jak bardzo? Tego dowiecie się czytając tą książkę.

  Ta książka jest NIESAMOWITA. Już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio jakaś książka wciągnęła mnie w swój świat i trzymała mnie w nim do późnych godzin. Czytałam ją praktycznie do nocy, a gdy rano wstałam to też od razu po nią sięgałam. Tricia Rayburn i jej ,,Syrena" z pewnością przebiła książkę o syrenach, którą napisała P.C. Cast. Ta książka jest wciągająca, intrygująca i idealna dla czytelników w każdym wieku.
  Pewnie mogłabym jeszcze nieskończoną ilość razy napisać jak bardzo ona mi się podobała, ale ta recenzja i tak jest już dość długa, więc nie przedłużając napiszę tylko - POLECAM!

Za książkę dziękujemy:
Współpraca

~.~
Co o niej myślicie? :)

wtorek, 4 czerwca 2013

Wieczna tęsknota - Mary-Claire Helldorfer

Wieczna tęsknota - Mary-Claire Helldorfer
źródło okładki: publicat.pl


RECENZJA


Zakochałam się w pierwszej części cyklu ,,Pocałunek Anioła'' i z pierwszymi oznakami zamiłowania, wertowałam z zaciekawieniem kolejne kartki książek z tej serii. Nie można zaprzeczyć, że ta seria jest niezwykle delikatna, prosta i jednocześnie magiczna. Po ukończeniu trzeciej części bezzwłocznie sięgnęłam po ,,Wieczną tęsknotę'' i zagłębiłam się w lekturze. Zaciekawiona dalszych losów bohaterów i naiwnego, jednak bardzo romantycznego świata okraszonego tajemnicą, szybko wciągnęłam się w wir wydarzeń i nie opuściłam książki do ostatniej kartki.

Rocznica śmierci Tristana zbliża się nieubłaganie. Ivy układa sobie życie u boku Willa i wraz z nim, Beth i dwoma innymi dziewczynami spędza wakacje w malowniczym nadmorskim ustroniu, gdzie wypoczywa i jednocześnie pracuje. Wydawać by się mogło, że wszystko zaczyna się układać, a związek Ivy i Willa jest idealny, gdy okazuje się, że myśli dziewczyny rozdarte są pomiędzy chłopakiem, z którym jest, Tristanem oraz nowym nieznajomym, który ma w sobie coś dziwnego i jednocześnie znajomego. Czy związek Ivy i Willa przezwycięży wszystko? Czy Tristan odszedł na zawsze? Jaką rolę odegra w tym wszystkim tajemniczy nieznajomy?

Niejednokrotnie podkreślałam, że cykl ,,Pocałunek Anioła'' jest bardzo lekki i idealnie nadaje się na popołudniową nudę. Akcja nie mknie w błyskawicznym tempie, jednak często występują jakieś  zwroty, no i nad naszymi bohaterami wisi ciężka tajemnica. Nie brak wątków miłosnych i paranormalnych. Wszystko czyta się szybko i niezmiernie lekko. W wir wydarzeń wciąga się od pierwszej strony i z zaciekawieniem śledzi się historię bohaterów. Całość prezentuje się dość pięknie i naiwnie, mimo iż nie brak negatywnych zdarzeń. Wszystko jednak da się przeczytać i cieszyć się tą powieścią.

Bohaterowie są dość dobrze wykreowani. Każdy ma swoje cechy szczególne i swoje zasady. Postacie nie są przerysowane, dzięki czemu wydają się być prawdziwe. Ivy jest zagubiona w swoich uczuciach. Will jest współczujący, troskliwy i kochany. Beth jest po prostu baaardzo troskliwa i kochana. Mimo, iż bohaterowie są dość podzieleni, to i tak nie można podpiąć im etykietek, kto jest tym złym, a kto jest tym do końca dobrym.

Okładka przyciąga spojrzenie. Podoba mi się motyw skrzydła i niebieskawy odcień oraz te czerwone pióro. Może ono oznacza upadek anioła? A może otarcie się o śmierć Ivy? Tego nie wiemy, ale możemy snuć domysły.

,,Wieczna tęsknota'' to już czwarta część cyklu znanej młodzieżowej autorki Elizabeth Chandler, która w specyficzny sposób wiąże ze sobą życie pozaziemskie z tym na ziemi. Idealnie balansuje pomiędzy życiem a śmiercią, niebem a piekłem, dobrem a złem oraz miłością, która może zachwycić swoją prostotą i namiętnością. W książce nie brakuje emocji, sekretów, napięcia, zaskakujących wydarzeń i oczywiście miłości oraz sytuacji, które przyprawiają nas o uśmiech na twarzy. Jest to seria idealna dla osób, które potrzebują czegoś lżejszego, co utrzymuje się w paranormal romance. Polecam i z niecierpliwością czekam na kolejną część.

Za książkę dziękujemy:

Współpraca

***

Wybaczcie, że bez przerwy mówię, iż wrócę do odwiedzania waszych blogów, a ostatecznie nie ląduję na ani jednym, lecz mimo moich szczerych chęci i ogólnego zamiłowania do waszych wypocin, mój czas jest tak bardzo ograniczony, że nie mam nawet czasu sięgnąć po jakąś książkę i trochę poczytać. Kto by się spodziewał, że od czerwca będzie jeszcze większe zamieszanie w szkole, niż przez cały rok?

sobota, 1 czerwca 2013

Lśniąca pułapka - Alyson Noel


http://publicat.pl/dolnoslaskie/oferta/beletrystyka-dla-mlodziezy-12/lsniaca-pulapka-riley-bloom-2_65,6176,6120.html

Autor: Alyson Noel
Tytuł: Lśniąca pułapka
Oryginalny tytuł: Shimmer
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2011-10-19
Ilość stron: 185
Ocena: 7/10

  Alyson Noel jest amerykańską pisarką powieści dla młodzieży i dorosłych. Sławę przyniósł jej bestsellerowy cykl ,,Nieśmiertelni" ( Ever, Błękitna Godzina, W cieniu klątwy, Mroczny płomień, Nocna gwiazda, Na zawsze ).

  Kolejna dobra wiadomość dla tych, którzy mają już dość wampirów, wilkołaków, czarownic i innych nadprzyrodzonych istot, które w obecnym czasie są bardzo modne. Alyson Noel przedstawia nam teraz świat duchów i ludzi. Bez pięknych istot, które mają wszystko. Bez wzruszającej opowieści miłosnej. Bez utartych schematów. Wcześniej czytałam już kilka książek o duchach i ,,Lśniąca pułapka" nie jest w żadnym stopniu podobna do poprzedniczek. Jest inna, oryginalna i fajna.

  Najpierw przeczytałam ,,Aura", po tym jak zapoznałam się już z twórczością Noel i polubiłam Riley, gdy pojawiała się co jakiś czas w ,,Ever". Zastanawiałam się wtedy, co dzieje się z Riley, gdy nie ma jej przy Ever, jak wygląda życie dziewczyny, która jest duchem? Gdy dowiedziałam się, że powstała taka książka, po prostu nie mogłam jej sobie darować i nie przeczytać. Nie zważając na to, że jest raczej przeznaczona do młodszego rocznika, sięgnęłam po nią i...

  Nie mogę wypowiedzieć się w negatywny sposób na temat tej książki. Mimo tego, że jest tu dość mało akcji, mało bohaterów, no i może jest trochę dziecinna, to dalej z chęcią po nią sięgam i zatapiam się w lekturze.
Jest to książka lekka, którą czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Świetna odskocznia od opasłych tomisk, których jest wiele.Książka ta nie nadwyręży też zbytnio naszych umysłów, bo nie daje nam ona wiele do myślenia. Ja nazwałabym ją ,,Książka dla relaksu", bo dobrze jest sięgnąć po nią, gdy faktycznie chcemy się zrelaksować po ciężkim dniu, przy czymś lekkim i niezobowiązującym :)

    Książka opowiada o Riley Bloom, która po śmierci i przekroczeniu mostu, stała się Łowcą Dusz. Dziewczyna ma już za sobą pierwszą poważną misje, która zakończyła się sukcesem i teraz odpoczywa na zasłużonym wypoczynku razem ze swoim pieskiem Maślanką i przewodnikiem Bodhim. Jednak ileż można odpoczywać, gdy wokół ciebie dzieją się dziwne rzeczy? Riley kończy się wypoczynek zaraz po tym jak śledząc tajemniczego psa, natrafia na kolejnego niesfornego ducha, który za żadne skarby świata nie chce przekroczyć mostu i udać się na wieczny spoczynek. Dlatego główna bohaterka otrzymuje kolejną misję, podczas której musi dojść do samego źródła takiego zachowania dziewczyny, a później jej zadaniem będzie przekonanie jej, by wreszcie przekroczyła granice.

  Pomimo moich wiecznych szkolnych obowiązków i problemu z czasem, książkę przeczytałam dość szybko. Nie patrząc na ilość stron, sama treść jest dość przyjemna i lekka, więc gdybym tylko mogła pozwolić sobie na czytanie dłużej niż pół godziny dziennie, to z pewnością przeczytałabym ją nawet w jeden wieczór. Alyson Noel wciąga nas w świat duchów, który nie jest nudny, ani straszny. Jest to książka raczej dla młodszych czytelników niż ja, ale sama bardzo dobrze bawiłam się czytając tą książkę, więc z całą przyjemnością mogę polecić ją nie tylko czytelnikom z podstawówki i gimnazjum, ale i tym starszym, którzy często czytają grube tomiska z uwikłanymi historiami, które czasem potrafią męczyć, no i po ciężkim dniu może nam się nie chcieć znów po nie sięgać i z chęcią właśnie chwycimy za coś lżejszego, coś w stylu ,,Aura", lub ,,Lśniąca pułapka" Alyson Noel.

Aura | Lśniąca pułapka

Za możliwość przeczytania książki dziękuje wydawnictwu:



~.~
Powiedzmy, że trzy tygodniowa męka z szkołą dobiegła końca. W końcu przyszedł czas na czytanie książki z czego ciesze się ogromnie czytając ,,Syrena" :D
Z okazji Dnia Dziecka, życzę wam wszystkim dużo szczęścia i radości! Bądźmy wiecznie dziećmi :D