piątek, 19 lipca 2013

Intruz / The Host (2013)


,,Filmowe piątki'' to nowa akcja organizowana przez naszego bloga. Postanowiłyśmy podzielić się z Wami naszymi wrażeniami po obejrzanych filmach. Oglądanie filmów jest moją drugą pasją tuż po książkach, więc z chęcią przedstawię Wam pozycje ''must watch'' oraz te przeciwne. Nie zabraknie także moich ulubionych seriali. :) Mam nadzieję, że współautorka bloga od czasu do czasu doda coś od siebie, jednak jej czas tymczasowo wydzielony został na książki i buszowanie po internetowych sklepach. :) Co mogę jeszcze dodać? Recenzje ukazywać się będą w każdy piątek, aż do wyczerpania materiału (mam nadzieję, że nigdy to nie nastąpi). Serdecznie zapraszam Was do odwiedzania naszego bloga i dzielenia się własnymi wrażeniami po obejrzeniu tych filmów.


***




Kolejny film, który był porównywany do Sagi ,,Zmierzch'' przed i po premierze. Tym razem wiązało się to z autorką, która napisała obie książki. Nie słyszałam o zamęcie wokół ,,Intruza'', ale po obejrzeniu go zastanawiam się, dlaczego. Czy naprawdę ludzie uważali go za coś gorszego od ,,Zmierzchu''? Moim zdaniem można go oddzielić grubą kreską od kultowej sagi o wampirach i spojrzeć na ten film pod innym kontem, co sprawi, że na pewno nam się spodoba.

Świat opanowali kosmici. Nie ma już przemocy i głodu. Zapanował pokój na Ziemi. Środowisko zostało uzdrowione. Ludzie nigdy nie byli bardziej uczciwi, życzliwi i dobrzy. Świat nigdy nie był bardziej idealny. Problem w tym, że świat nie należał już do ludzi, a pozaziemskie istoty opanowały już większość ciał na planecie. Niewiele osób przetrwało, a wśród nich znajduje się Melanie. Ostatecznie przegrywa starcie z Duszami, a w jej ciele zostaje umieszczona Wagabunda. Na początku walczą ze sobą, jednak po poznaniu przez Wagabundę sekretu Melanie o mężczyźnie, którego kochała, sama zaczyna do niego coś czuć. Obie dziewczyny zawierają pakt i zamierzają go odnaleźć.


Na początku nie było siły, która zmusiłaby mnie do sięgnięcia po tak grubą książkę. Przeleżała u mnie z dwa lata, aż w końcu pojawiły się pierwsze zapowiedzi filmu i wtedy coś we mnie pękło. Sięgnęłam, przeczytałam, zachwycałam się. Przygotowana po świeżo przeczytanej lekturze pojechałam na premierę filmu i nie zawiodłam się, mimo jego różnic i ogólnego uproszczenia całej historii.


Fabuła jest intrygująca i całkiem fajna. Nie można tu zarzucić jakichś schematów, mimo iż pojawia się wątek miłosny i dwóch chłopaków (co jest całkiem normalne, patrząc na poprzednią serię tej autorki). Pani Meyer z pewnością uwielbia wytyczać nowe ścieżki, śmiało stawiając kolejne kroki i osiągając liczne sukcesy, gdy pozostali wybierają te wcześniej wytyczone. Dzięki temu jej książki, a później ekranizacje kinowe są inne i do niczego podobne. Nie można się na nich nudzić, a przy okazji można nieźle się bawić. Historia przedstawiona w ,,Intruzie'' z pewnością nie należy do bardzo skomplikowanych, a mimo to świetnie się ją ogląda i czyta i wcale nie jest przewidywalna.


Jeśli chodzi o aktorów, to nie są to zbyt znane twarze, jednak ich gra aktorska i wygląd są na dobrym poziomie. Max Irons (Jared Howe) nie zhańbił swojego nazwiska, które dzięki jego ojcu jest dość na wysokim miejscu wśród nazwisk znanych i docenianych aktorów. Młody Irons ma wielkie predyspozycje do zostania równie docenianym, co jego rodzice. Saoirse Ronan zagrała świetnie rolę Wagabundy/Melanie, pokazując emocje targające obiema dziewczynami. Może Ronan nie jest tak znana jak Kristen Stewart czy inne młode gwiazdy, ale zdecydowanie nie można jej zarzucić słabej gry aktorskiej i drewnianej mimiki twarzy. Jake Abel jako Ian spisał się całkiem dobrze, a Diane Kruger jako Łowczyni nie można było niczego zarzucić.



Kolejną rzeczą, która spodobała mi się w filmie jest wspaniała muzyka. Muszę przyznać, że w dalszym ciągu się nią zachwycam. Zdecydowanie jest bardzo poruszająca i idealnie oddaje niektóre momenty i przekazuje emocje. Muzyka autorstwa Antonia Pinto wyróżnia się z tłumu i jest po prostu obłędna.


,,Intruza'' oceniam bardzo wysoko, mimo skrócenia historii do minimum, co odbiło się na odbiorze różnych relacji pomiędzy bohaterami. W książce wszystko zostało opisane bardzo dokładnie i ciekawie, poruszając serca czytelników. Mimo wszystko film mi się podobał i z chęcią obejrzałabym go jeszcze raz. Polecam go wszystkim, choć może bardziej zadowoleni będą z niego ci, którzy nie czytali powieści.


No i najlepsza piosenka, której wciąż nie potrafię przestać słuchać:





Wkrótce:
- ,,Charlie''
- ,,Now is good''
- ,,Kac Vegas 3''

Mam zamiar obejrzeć:
- ,,Bling ring''
- Stażyści''
- ,,Sztuka zrywania''

18 komentarzy:

  1. Uwielbiam książkę, polubiłam także film. Wg mnie obsada była całkiem niezła, a najbardziej polubiłam Saoirse w roli Melanie/Wandy oraz Maxa jako Jareda (facet ideał).
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tobą :) Bardzo lubię Saoirse, a o Maxie mogę wypowiadać się w samych superlatywach :D

      Usuń
  2. Uwielbiam książkę i również film mi się spodobał. Różni się od pierwowzoru, to prawda. Przede wszystkim w filmie Wagabunda była dużo bardziej naiwna i dobra. Sam związek Wagabundy i Iana trochę irytował, z tego co wiem niektórzy nazywali to "patrzaniem".
    Co do piosenki - też nie mogę przestać jej słuchać. Ale posłuchaj też innych utworów tego zespołu. Są świetne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Ich związek trochę irytował, ale to nie wpłynęło na moją opinię na temat filmu.
      Uwielbiam jeszcze kilka innych piosenek tego zespołu ;)

      Usuń
  3. Filmu nie widziałam, ale chcę to zmienić:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam i film i książkę ;) nawet parę razy zdarzyło mi się otrzeć łzę ;d chociaż pod koniec, kiedy Wanda jest już w tym drugim ciele, nie mogłam się przyzwyczaić do niej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jakoś nie potrafiłam przywyknąć do jej nowego filmu i wydawała mi się tak jakby obca :D

      Usuń
  5. Mam zamiar obejrzec ten film, gdy przeczytam ksiazke :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Film oglądałam chyba trzy razy i na trzech się nie skończy. Nie wiem czemu ten film mnie tak urzekł... Książki nie czytałam ale poluję na nią w publicznej bibliotece. Mam nadzieję, że nie będzie jednak nudna po oglądnięciu filmu :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zamierzam zobaczyć jeszcze raz film. Poza tym wydaje mi się, że ze względu na różnice, książka powinna ci się spodobać ;)

      Usuń
  7. "Intruza" w wersji książkowej uwielbiam, a film już na mnie czeka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka jest dla mnie świetna, a i film uważam, że naprawdę dobrze im wyszedł. Co istotne zostało zawarte, wiadomo, że musieli to uprościć, ale dobrze im to wyszło. A muzyka oczarowuje :) Radioactive to pierwszy raz usłyszałam właśnie w zwiastunach Intruza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że musieli to uprościć, ale nie mam im tego za złe, bo i tak uwielbiam ten film :)

      Usuń
  9. czytałam dawno temu i uwielbiam :) na filmie byłam jakiś czas temu w kinie :))

    zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tobie także się podoba ;)

      Na pewno odwiedzę twojego bloga :)

      Usuń