,,Filmowe piątki'' to nowa akcja organizowana przez naszego bloga. Postanowiłyśmy podzielić się z Wami naszymi wrażeniami po obejrzanych filmach. Oglądanie filmów jest moją drugą pasją tuż po książkach, więc z chęcią przedstawię Wam pozycje ''must watch'' oraz te przeciwne. Nie zabraknie także moich ulubionych seriali. :) Mam nadzieję, że współautorka bloga od czasu do czasu doda coś od siebie, jednak jej czas tymczasowo wydzielony został na książki i buszowanie po internetowych sklepach. :) Co mogę jeszcze dodać? Recenzje ukazywać się będą w każdy piątek, aż do wyczerpania materiału (mam nadzieję, że nigdy to nie nastąpi). Serdecznie zapraszam Was do odwiedzania naszego bloga i dzielenia się własnymi wrażeniami po obejrzeniu tych filmów.
***
Kolejny film, który był porównywany do Sagi ,,Zmierzch'' przed i po premierze. Tym razem wiązało się to z autorką, która napisała obie książki. Nie słyszałam o zamęcie wokół ,,Intruza'', ale po obejrzeniu go zastanawiam się, dlaczego. Czy naprawdę ludzie uważali go za coś gorszego od ,,Zmierzchu''? Moim zdaniem można go oddzielić grubą kreską od kultowej sagi o wampirach i spojrzeć na ten film pod innym kontem, co sprawi, że na pewno nam się spodoba.
Świat opanowali kosmici. Nie ma już przemocy i głodu. Zapanował pokój na Ziemi. Środowisko zostało uzdrowione. Ludzie nigdy nie byli bardziej uczciwi, życzliwi i dobrzy. Świat nigdy nie był bardziej idealny. Problem w tym, że świat nie należał już do ludzi, a pozaziemskie istoty opanowały już większość ciał na planecie. Niewiele osób przetrwało, a wśród nich znajduje się Melanie. Ostatecznie przegrywa starcie z Duszami, a w jej ciele zostaje umieszczona Wagabunda. Na początku walczą ze sobą, jednak po poznaniu przez Wagabundę sekretu Melanie o mężczyźnie, którego kochała, sama zaczyna do niego coś czuć. Obie dziewczyny zawierają pakt i zamierzają go odnaleźć.
Na początku nie było siły, która zmusiłaby mnie do sięgnięcia po tak grubą książkę. Przeleżała u mnie z dwa lata, aż w końcu pojawiły się pierwsze zapowiedzi filmu i wtedy coś we mnie pękło. Sięgnęłam, przeczytałam, zachwycałam się. Przygotowana po świeżo przeczytanej lekturze pojechałam na premierę filmu i nie zawiodłam się, mimo jego różnic i ogólnego uproszczenia całej historii.
Fabuła jest intrygująca i całkiem fajna. Nie można tu zarzucić jakichś schematów, mimo iż pojawia się wątek miłosny i dwóch chłopaków (co jest całkiem normalne, patrząc na poprzednią serię tej autorki). Pani Meyer z pewnością uwielbia wytyczać nowe ścieżki, śmiało stawiając kolejne kroki i osiągając liczne sukcesy, gdy pozostali wybierają te wcześniej wytyczone. Dzięki temu jej książki, a później ekranizacje kinowe są inne i do niczego podobne. Nie można się na nich nudzić, a przy okazji można nieźle się bawić. Historia przedstawiona w ,,Intruzie'' z pewnością nie należy do bardzo skomplikowanych, a mimo to świetnie się ją ogląda i czyta i wcale nie jest przewidywalna.
Jeśli chodzi o aktorów, to nie są to zbyt znane twarze, jednak ich gra aktorska i wygląd są na dobrym poziomie. Max Irons (Jared Howe) nie zhańbił swojego nazwiska, które dzięki jego ojcu jest dość na wysokim miejscu wśród nazwisk znanych i docenianych aktorów. Młody Irons ma wielkie predyspozycje do zostania równie docenianym, co jego rodzice. Saoirse Ronan zagrała świetnie rolę Wagabundy/Melanie, pokazując emocje targające obiema dziewczynami. Może Ronan nie jest tak znana jak Kristen Stewart czy inne młode gwiazdy, ale zdecydowanie nie można jej zarzucić słabej gry aktorskiej i drewnianej mimiki twarzy. Jake Abel jako Ian spisał się całkiem dobrze, a Diane Kruger jako Łowczyni nie można było niczego zarzucić.
Kolejną rzeczą, która spodobała mi się w filmie jest wspaniała muzyka. Muszę przyznać, że w dalszym ciągu się nią zachwycam. Zdecydowanie jest bardzo poruszająca i idealnie oddaje niektóre momenty i przekazuje emocje. Muzyka autorstwa Antonia Pinto wyróżnia się z tłumu i jest po prostu obłędna.
,,Intruza'' oceniam bardzo wysoko, mimo skrócenia historii do minimum, co odbiło się na odbiorze różnych relacji pomiędzy bohaterami. W książce wszystko zostało opisane bardzo dokładnie i ciekawie, poruszając serca czytelników. Mimo wszystko film mi się podobał i z chęcią obejrzałabym go jeszcze raz. Polecam go wszystkim, choć może bardziej zadowoleni będą z niego ci, którzy nie czytali powieści.
No i najlepsza piosenka, której wciąż nie potrafię przestać słuchać:
Uwielbiam książkę, polubiłam także film. Wg mnie obsada była całkiem niezła, a najbardziej polubiłam Saoirse w roli Melanie/Wandy oraz Maxa jako Jareda (facet ideał). Pozdrawiam. :)
Uwielbiam książkę i również film mi się spodobał. Różni się od pierwowzoru, to prawda. Przede wszystkim w filmie Wagabunda była dużo bardziej naiwna i dobra. Sam związek Wagabundy i Iana trochę irytował, z tego co wiem niektórzy nazywali to "patrzaniem". Co do piosenki - też nie mogę przestać jej słuchać. Ale posłuchaj też innych utworów tego zespołu. Są świetne. :)
Uwielbiam i film i książkę ;) nawet parę razy zdarzyło mi się otrzeć łzę ;d chociaż pod koniec, kiedy Wanda jest już w tym drugim ciele, nie mogłam się przyzwyczaić do niej...
Film oglądałam chyba trzy razy i na trzech się nie skończy. Nie wiem czemu ten film mnie tak urzekł... Książki nie czytałam ale poluję na nią w publicznej bibliotece. Mam nadzieję, że nie będzie jednak nudna po oglądnięciu filmu :)
Książka jest dla mnie świetna, a i film uważam, że naprawdę dobrze im wyszedł. Co istotne zostało zawarte, wiadomo, że musieli to uprościć, ale dobrze im to wyszło. A muzyka oczarowuje :) Radioactive to pierwszy raz usłyszałam właśnie w zwiastunach Intruza.
Uwielbiam książkę, polubiłam także film. Wg mnie obsada była całkiem niezła, a najbardziej polubiłam Saoirse w roli Melanie/Wandy oraz Maxa jako Jareda (facet ideał).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Zgadzam się z tobą :) Bardzo lubię Saoirse, a o Maxie mogę wypowiadać się w samych superlatywach :D
UsuńUwielbiam książkę i również film mi się spodobał. Różni się od pierwowzoru, to prawda. Przede wszystkim w filmie Wagabunda była dużo bardziej naiwna i dobra. Sam związek Wagabundy i Iana trochę irytował, z tego co wiem niektórzy nazywali to "patrzaniem".
OdpowiedzUsuńCo do piosenki - też nie mogę przestać jej słuchać. Ale posłuchaj też innych utworów tego zespołu. Są świetne. :)
Masz rację. Ich związek trochę irytował, ale to nie wpłynęło na moją opinię na temat filmu.
UsuńUwielbiam jeszcze kilka innych piosenek tego zespołu ;)
Filmu nie widziałam, ale chcę to zmienić:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :D
UsuńUwielbiam i film i książkę ;) nawet parę razy zdarzyło mi się otrzeć łzę ;d chociaż pod koniec, kiedy Wanda jest już w tym drugim ciele, nie mogłam się przyzwyczaić do niej...
OdpowiedzUsuńJa też jakoś nie potrafiłam przywyknąć do jej nowego filmu i wydawała mi się tak jakby obca :D
UsuńMam zamiar obejrzec ten film, gdy przeczytam ksiazke :)
OdpowiedzUsuńPolecam! ;)
UsuńFilm oglądałam chyba trzy razy i na trzech się nie skończy. Nie wiem czemu ten film mnie tak urzekł... Książki nie czytałam ale poluję na nią w publicznej bibliotece. Mam nadzieję, że nie będzie jednak nudna po oglądnięciu filmu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja też zamierzam zobaczyć jeszcze raz film. Poza tym wydaje mi się, że ze względu na różnice, książka powinna ci się spodobać ;)
Usuń"Intruza" w wersji książkowej uwielbiam, a film już na mnie czeka :)
OdpowiedzUsuńFilm powinien ci się spodobać :)
UsuńKsiążka jest dla mnie świetna, a i film uważam, że naprawdę dobrze im wyszedł. Co istotne zostało zawarte, wiadomo, że musieli to uprościć, ale dobrze im to wyszło. A muzyka oczarowuje :) Radioactive to pierwszy raz usłyszałam właśnie w zwiastunach Intruza.
OdpowiedzUsuńWiadomo, że musieli to uprościć, ale nie mam im tego za złe, bo i tak uwielbiam ten film :)
Usuńczytałam dawno temu i uwielbiam :) na filmie byłam jakiś czas temu w kinie :))
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie:)
Cieszę się, że tobie także się podoba ;)
UsuńNa pewno odwiedzę twojego bloga :)